niedziela, 12 czerwca 2011

Szantaż zdradzonego

Chyba nie jest niczym nowym świadmość, że wykorzystując kogoś a poprawniej mówiąc ranienie kogoś, podejmujemy ogromne ryzyko. Nie tylko ryzyko rozpadu naszego związku, zmiany relacji między nami a partnerką czy też wzięcia na swoje barki ogromnej odpowiedzialności za wyrządzoną krzywdę, ale - jak to nazywam,- "zemsty losu". Niestety w dzisiejszym, bezwględnym świecie istnieje pewna sprawiedliwość i czasem chcąc się dobrze zabawić kosztem innych sami płacimy za to ogromną cenę. Wszystkim, którym przyjdzie kiedyś do głowy poromansować, zamieszczam ku przestrodze przypadek pewnego przedsiębiorcy z Bydgoszczy:

Witam

Moja historia, chociaż niezbyt oryginalna, jest przyczyną ogromnej tragedii w mojej rodzinie. Na codzień prowadzę firmę handlującą sprzętem BHP. Jesteśmy na rynku już parę lat i mamy dobrze zakorzenione relacje z klientami. Chcąc wejść na zachodnie rynki zdarza nam się spotykać z klientami z zagranicy na różnego rodzaju targach branżowych. 

W zeszłym roku moja firma wystawiała się na targach w Kielcach. Jak wiadomo w celu łatwiejszej obsługi klientów korzysta się na takich targach z usług hostess, (...). Dziewczyny te były bardzo otwarte i łatwo nawiązywały kontakt. Jedna z nich o imieniu Ania ( imie zmienione ) była typem raczej skromnej dziewczyny ale bardzo dobrze posługującej się językiem angielskim, a także o bardzo profesjonalnym podejściu do interesantów. (...) 

(...).Po zakończonej kolacji jej nastawienie do mnie stało się bardzo mało oficjalne, wręcz zwracała się do mnie po imieniu. Nie ukrywam, że wyraźnie dostrzegałem w jej zachowaniu ogromną chęć posunięcia się dalej w naszych relacjach(...). W pokoju nie posuneliśmy się do kontaktu seksualnego, jedynie do pewnych frywolnych pieszczot (...)

Pewnego dnia zadzwonił telefon - była to ona. Zapytała jedynie czy mój email jest nadal aktualny gdyż chciałaby przesłać pewne dokumenty. Przesłała. Jednak nie były to żadne dokumenty a zdjęcie moich majtek. Może to wydawać się śmieszne ale mi do śmiechu wcale nie jest. W liście wyjaśniłą, iż posiada tę parę i jeśli nie zapłacę jej 5 tys złotych, skontaktuje się z moją żoną przez Naszą Klasę i przedstawi całą historię a na dowód może przesłać majtki, które tego wieczoru ukradła z walizki podczas gdy byłem w toalecie. (...)


No cóż, jak widać wcale nie trzeba posiadać jakiś kompromitujących zdjęć czy też ewidentnych dowodów na to by w prosty sposób wyłudzić pieniądze. Pamiętaj - jeśli zdradzasz - rób to z głową. Skoro jesteś świetnym przykładem na to, że Tobie nie może ufać Twoja partnerka to tym bardziej nie ufaj swoim przelotnym znajomościom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz